Gdzie się podziały tamte baseny?

Nie wszystko zadba o siebie samo. Są takie rzeczy i sprawy, które jeśli zaniedbane – rozpadają się. Czasem z wdziękiem, a czasem z jękiem żalu i brzdękiem łupu złomiarzy. Ten basen doświadczył wprawdzie trudów jeszcze za życia, bo zdążył paść ofiarą wandali, ale o ile wiem – nie to go ostatecznie uśmierciło. Nieźle usytuowany, otoczony zielenią – bardzo by się przydał temu miastu w upalne dni, odciążając odrobinę wywar z masy ludzkiej na działających obiektach.

Lubię miejskie baseny odkryte. Stanowią wydzieloną strefę wakacyjnej szczęśliwości i beztroski wewnątrz szarawego miasta. Dla wielu są nośnikiem wspomnień radosnych chwil z dzieciństwa. Często są ładne, błękitne, nie trzeba dla nich budować wysokich hangarów. Większość tych, które  przypominają o moich chwilach dziecięcej sielanki już niestety nie działa, ale fajnie, że nadal mogę je odwiedzać.

Moje miasto, basen Budowlani. Chwilowo lodowisko jednak.